
Nadal pokutuje obraz terapii jako gabinetu, w którym na fotelu siedzi psycholog, a na wprost na kanapie pacjent. Na małym stoliku ustawione są chusteczki, gdyby emocje przebrały miarę. Psycholog siedzi z notatnikiem w ręku, okularami na nosie i bacznie obserwuje reakcje klienta na zadawane pytania. Często nic nie mówi, tylko kiwa głową i wydaje z siebie odgłos: Hmm, to ciekawe. A przecież może być inaczej.
Terapia to wspólna droga terapeuty i klienta
Jeden z najwspanialszych, dla mnie, psychoterapeutów, Yalom, powiedział: Asystujemy przy narodzinach czegoś nowego, wyzwalającego i podnoszącego na duchu. Obserwujemy jak nasi pacjenci pozbywają się starych, obezwładniających wzorców, odrywają się od zamierzchłych żalów, nabierają apetytu na życie, uczą się nas kochać – i dzięki temu z miłością zwracają się ku innym. To wielka radość patrzeć, jak otwierają własne skarbnice mądrości. Czasami się czuję jak przewodnik, oprowadzający pacjentów po rozmaitych pomieszczeniach ich własnego domu. Cóż to za rozkosz widzieć, jak otwierają drzwi do pokoi nigdy wcześniej nieodwiedzanych, odkrywają nowe skrzydła budowli, gdzie się kryją części skazane dotychczas na wygnanie – mądre, piękne i twórcze fragmenty ich własnej tożsamości. Będąc w terapii pozwól prowadzić się swojemu terapeucie. Nie ma jednakowych narzędzi, które pasowałyby do podobnego problemu. Jako ludzie jesteśmy wyjątkowi i każdemu z nas pasują inne narzędzia. Stąd nie porównuj sposobu terapii, bo zależna jest ona od samego terapeuty. To, co istotne, to świadomość drogi, przez którą potrzebujesz przejść, by wrócić do siebie.
Relacje terapeuty z klientem
Różne są szkoły. Natomiast według mnie ważne jest zbudowanie relacji z terapeutą. Podczas konsultacji (zapewne będzie ich 2-3 poczujecie) upewnijcie się czy między wami jest taki przepływ, że gotowi będziecie na otwarcie się przed nim. Bez odkrycia mrocznych historii, bolesnych doświadczeń, strachu czy odrzucenia, trudno wam będzie przejść przez cały proces terapeutyczny. Na tym etapie wiele osób nie decyduje się na terapię, bo nie są gotowi na odkrycie „miękkiego podbrzusza”. Bywają też osoby, które nie są do końca szczere z terapeutą, przez co proces idzie nie w tym kierunku, co powinien. Przypomina mi to jedną z sytuacji, gdy rodzice przyszli z trudnym zachowaniem się dziecka, natomiast nie wskazali na fakt, że między nimi ostatnio dochodzi do rozłamu, poprzez ujawnienie zdrady współmałżonka. Zatajenie takich informacji sprawia, że szukając przyczyny trudnych zachowań dziecka, nie ma się wglądu w całą rodzinę. To utrudnia pracę. Stąd podczas spotkań dobrą praktyką byłoby nawiązać dobrą relację z terapeutą.
Pierwsze kroki
Ludzie bardzo często czekają na ten ostatni moment, kiedy życie tak bardzo wali im się na głowę, że przyparci do muru decydują się na spotkanie z terapeutą. To może przypominać wizytę u lekarza z zapaleniem obu płuc. Był na to czas wcześniej i wystarczyłoby kilka spotkań, ale my wolimy czekać na te ostatni moment, mimo, że czujemy wcześniej już, iż zaczynamy się gubić. Jeżeli odbieracie pierwsze oznaki, że dzieje się coś złego i pomimo wprowadzonych zmian relacje i sprawy nie ruszają do przodu, to naprawdę dobrym wyjściem byłoby poszukania wsparcia. Zawsze można zrezygnować lub zmienić terapeutę, jeśli nie znajdziecie z nim wspólnego języka. Pamiętajcie jednak o tym, że kilka pierwszych spotkań, to konsultacje, które pozwalają na znaleźć podłoże problemu. I nie oczekujcie diagnoz już po pierwszym spotkaniu. Tu nie o ustalenie diagnozy chodzi, ale o wprowadzenie działań niosących zmiany.
Czy blog Ci się podoba, a treści są dla Ciebie wartościowe? Możesz dobrowolnie wesprzeć moją działalność!
Świat empatii
Terapia zdecydowanie szybciej przynosi efekty, jeśli pozwolicie terapeucie wejść w swój świat. Dobrze jest, gdy podczas spotkań terapeuta powtarzał wam to co od was usłyszał, byście mogli lepiej zrozumieć własne słowa i sposób postrzegania danego problemu. Godzina, którą spędzacie ze sobą, to 60 minut uważności, pytań pogłębiających i wypowiedzi kierujących na refleksję. Jest taka opowieść o córce i ojcu. Za każdym razem, gdy jechali samochodem przez kilka godzin, ojciec stale złorzeczył na zaśmiecony strumień wzdłuż drogi. Córka natomiast była poirytowana, bo widziała piękny i czysty strumień. Więc często jechali w ciszy i każdy patrzył w swoją stronę. Po śmierci ojca, dziewczyna wracała tą samą drogą, którą wcześniej odwoził ją jej tato i ze zdumieniem stwierdziła, że rzeczywiście po stronie kierowcy jest zaśmiecony i brudny strumień. Dopiero teraz zauważyła świat oczyma swojego taty, natomiast było już dla nich za późno. Nasi rodzice urodzili się, byli wychowywani w innych czasach niż my, toteż ich świat wygląda inaczej i jest jedynym światem do jakiego mogą się odnieść. Nawet jeśli doświadczyliśmy cierpienia z ich strony, to nim się odwrócicie postarajcie się zrozumieć ich zachowanie przez pryzmat świata w jakim wzrastali. Zrozumieć, nie ma nic wspólnego z zaakceptować. To, czego dorosłe już dzieci nie rozumieją, to fakt, że nie da się uciec od rodziny, wykreślić jej z pamięci. Bo ona zawsze będzie w nas. By ochronić siebie, należy zrozumieć rodzica, oddać mu szacunek, wybaczyć, dla siebie i odejść. Bez takiego rytuału trudno jest budować własną rzeczywistość, bo budujemy ją na grząskiej ziemi. Do tego jest nam potrzebna empatia, którą można na nowo rozbudzić poprzez terapię.
Rusz się
Pomimo stałych spotkań, w tym samym miejscu i być może o tej samego godzinie, każda sesja wnosi nowe refleksje, doświadczenia i problemy. Możecie jechać z tzw. „pustą głową”, natomiast już po paru minutach rozmowa zaczyna zataczać krąg nad problemami z którymi się borykacie. Czasem trzeba zdecydować się, poszukać w intrenecie terapeuty i ruszyć przysłowiowy tyłek, bo można przegrać swoje życie. Sprawić, że świat stanie się nieznośnym dla nas miejscem. Często powtarzam osobom, z którymi się spotykam, że będąc w ramie nie widzi się obrazu, a problem to tak naprawdę szansa w przebraniu. Jak pozwolą sobie na spojrzenie na swoją sytuację z galerii, dostrzegą zdecydowanie więcej. Warto pamiętać, że zmiany, przez które przechodzimy w czasie terapii pozwalają nam nie tylko uzdrowić nasze życie, one wpływają na nasze otoczenie, najbliższe nam osoby. Nawet jeżeli terapia pary lub małżeństwa kończy się rozpadem związku, to wiedzcie, że czasem trzeba zrezygnować z kogoś, by pozwolić i sobie, i jej na wartościowe życie. Jeżeli w związku są dzieci, to mimo bólu rozstania, dzieci także wracają do równowagi. Warunkiem zdrowego rozstania, jest terapia, która otwiera oczy klientom. Zdecydowanie mniej ran pozostawiają w swoich sercach.
Warto przeczytać
Moi Drodzy. Jeżeli zaciekawiło was, to co mówię, to ogromnie polecam do uzupełnienia swojej wiedzy literaturę, z której sama korzystam. Bardzo przydatna do dzisiejszego wpisu jest książka „Kieruj własnym życiem” Wayne W. Dyer’a. Książka pobudza nas do refleksji nad własnym życiem. Pobudza do działania, poprzez dbanie o siebie. Jest w pewnym sensie drogowskazem, gdy tracimy kontrolę nad własnym życiem, rozpamiętujemy smutne wydarzenia, które już nic nie wnoszą do naszego życia, porównujemy się z innymi czy trudno jest nam osiągnąć wewnętrzny spokój.
Zachęcam do jej kupna przez mój link afiliacyjny. Dzięki temu zachęcacie mnie do stałego poszerzania mojej biblioteki o ciekawe księgozbiory, z którymi chętnie się z wami dzielę.
Konsultacje
Dziękuję wam bardzo za dzisiejszą uwagę i zapraszam do konsultacji rodzicielskich, jeżeli zależy wam wzajemnej satysfakcjonującej relacji i do konsultacji partnerskiej, nim zapadnie decyzja o rozpadzie waszego związku. Pozwólcie sobie na przyjrzeniu się, co straciliście, a co warto na nowo zbudować.
Zainteresowany książką? Sprawdź, gdzie kupisz ją w korzystnej cenie. Kupując przez linki poniżej wspierasz rozwój bloga. Dziękuję!
Zachęcam do subskrypcji mojego kanału na Youtube:
Zapraszam również do obejrzenia krótkiego filmu podsumowującego temat:
A dla zabieganych wpis blogowy czytany przez autorkę 🎙️:
Przeczytałeś już: