Rodzice często wyrażają niepokój z powodu tego, że ich dzieci niechętnie jedzą posiłki. Czują lęk, że nie dostarczają w ten sposób potrzebnych witamin i minerałów potrzebnych do prawidłowego rozwoju. Czy słusznie?
Różne oblicza rozwojowego niejedzenia
Chęć albo niechęć do jedzenia niektórych pokarmów w czasie życia naszego dziecka przypomina sinusoidę. Najczęściej około 2-5 roku życia nasze dzieci przechodzą przez fazę „Tadka Niejadka”. Rodzice wówczas wyrażają zgodę na odpuszczenie pokarmów, które dziecko twierdzi, że nie lubi. Natomiast dobrą praktyką będzie nawet kilkunastorazowe wprowadzanie tego produktu pod różną postacią. Chodzi o to, że dziecko tak naprawdę nie ma jeszcze sprecyzowanych nawyków żywieniowych i dobrze jest mieć tego świadomość. Takie odstępstwa od jedzenia jakiegoś produktu najczęściej trwają od kilku tygodni do nawet kilkunastu miesięcy. To co istotne, to nie wywierajcie presji na dziecku, że ma zjeść to co przygotowaliście. Grozi to stresem, niechęcią do przebywania z wami przy stole i lękiem, który później przerodzić się może w odczucia somatyczne, czyli bóle brzucha i wymioty.
Drugim takim etapem jest czas nastoletni. Jeżeli wasza pociecha nie przechodzi choroby z gorączką, nie jest przemęczona ani zestresowana, wówczas dobrze jest zainteresować się innym niż fizyczne niedomaganie. Najpierw odpowiedzcie sobie na dwa pytania:
– Czy moje dziecko czuje się dobrze i prawidłowo funkcjonuje, poza tym, że unika jedzenia?
– Czy moje dziecko skarży się na nudności, bóle brzucha, biegunki po zjedzeniu posiłku?
Jeżeli odpowiedzieliście sobie twierdząco, to najlepszy moment, by zgłosić swój niepokój lekarzowi prowadzącemu, by dał dziecku skierowanie do psychologa.
Tak jak u dwulatków pojawia się niechęć wobec określonego produktu, tak u nastolatków ma ono najczęściej podłoże psychiczne, jeżeli wykluczymy podłoże fizyczne.
Bariery zdrowego żywienia
To, że nasze dzieci czasami nie mają apetytu jest zupełnie naturalne. Nam także czasami go brak. Natomiast jeśli ten stan utrzymuje się przez tydzień i dodatkowo dochodzi taki stan, który nazywam zamrożeniem w sobie, wówczas dobrze jest wzmóc czujność. Często za niechęcią do jedzenia kryje się styl waszego życia. Przyjrzyjcie się mu. Oto kilka przykładów.
Zbyt duża ilość słodkich przekąsek
A to kawałek czekolady, trochę chrupek, batonik czy lizak. Przejadanie głodu przekąskami doprowadza, że nikomu z nas nie chce się jeść dań głównych.
Monotonia w jedzeniu
Czasem się niepokoimy, bo nasze dziecko je przez jakiś czas tylko jeden produkt. Przyjrzyjcie się czy przypadkiem nie jest tak, że najpierw je tylko pomidory i wszystko związane z pomidorami, a po pewnym czasie przerzuca się na nabiał? Organizm dziecka sam wskaże potrzebę, czego mu brakuje, więc nie wywieraj presji, bardziej tak komponuj posiłki, by przemycać inne produkty.
Konflikty w domu
Jeżeli sądzicie, że dziecko nic nie rozumie i nie widzi, to macie w jednym z tych punktów rację – nie rozumie, więc interpretuje to na swój sposób i najczęściej winę bierze na siebie. A poczucie winy i strach odbierają apetyt. Przyjrzyjcie się więc waszym rodzinnym relacjom i sposobom jedzenia posiłków. Czy wasz stół nie staje się polem bitwy?
Choroba
Może wasze dziecko ma alergię pokarmową i za każdym razem po posiłku pojawia się ból brzucha? A może ma nietolerancję glutenu? Jest wiele przyczyn niechęci do jedzenia. Nim zaszufladkujemy dziecko, dobrze jest się temu przyjrzeć. Pierwszym symptomem nadchodzącej choroby najczęściej jest niechęć do jedzenia.
Pasożyty
Dzieci tracą ochotę na jedzenie, natomiast nigdy na słodkie przekąski, gdy ich organizm jest zainfekowany zbyt dużą ilością pasożytów. Zapewne łatwiej dotrę z tą informacją do osób posiadających zwierzęta. Czy odrobaczacie swoje pupile? Zapewne tak, dlaczego więc dwa razy do roku nie zrobić to całej rodzinie? Badania na pasożyty bardzo rzadko wychodzą z krwi i kału. To na co warto zwrócić uwagę, to bóle brzucha, podkrążone oczy, senność, zmęczenie, łaknienie słodyczy, niepokój, rozdrażnienie, bóle głowy, a nawet wzrost ciśnienia krwi. I uwierzcie mi to nie koniec przyczyn nagromadzonych pasożytów w organizmie. To co możecie zrobić, to rodzinna kuracja Vernicadis’em lub Pasolekiem, który dostępny jest w sklepach zielarskich lub w Internecie.
Czy blog Ci się podoba, a treści są dla Ciebie wartościowe? Możesz dobrowolnie wesprzeć moją działalność!
Kilka złotych zasad
1. Ogranicz słodkie przekąski i napoje.
One sprawiają, że nie ma już miejsca na dania podstawowe. Słodkie napoje dodatkowo dostarczają dużej ilości cukru, który powoduje szybki przyrost wagi. Warto wrócić do wody mineralnej lub filtrowanej. Nie wszystkie dzieci ją lubią, dorośli także, więc dodaj kawałek cytryny, mięty i odrobinę miodu. Przygotowujcie lemoniadę, która zawsze będzie dostępna w lodówce. W czasie lata wykorzystaj owoce sezonowe, a na zimę możesz zrobić mrożonki owoców pokrojone w krostę. Jeżeli lubicie przekąski, to niech będą zdrowe – pokrojone owoce i warzywa, garść orzechów niesolonych.
2. Planujcie posiłki.
Przygotowujcie wspólnie plan posiłków na cały tydzień, dzięki temu łatwiej jest zrobić zakupy. Znam rodzinę, która usiadła kiedyś do stołu i spisała ulubione posiłki dzieci, a później je wpisali w kalendarz i lista się powtarza co jakiś czas. Martwili się, że może to być monotonne, ale po roku nadal są zadowoleni z opracowanego grafiku.
3. Zachęcajcie dzieci do wspólnego gotowania.
Na rynku jest wiele ciekawych książek kucharskich dla dzieci i młodzieży. Wspólne przeglądanie książek i planowanie gotowania naprawdę może być świetną zabawą dla całej rodziny. Poza tym oglądając tyle smakowitych potraw apetyt wręcz rośnie. Pod tekstem znajdziecie kilka ciekawych książek, które polecam.
4. Rytuał wspólnych posiłków.
Dobrą praktyką jest ustalić mniej więcej stałą porę posiłków, by dzieci a także i my zdążyli zgłodnieć. Najważniejsze jest nawet nie to co podajecie na stół, a atmosfera i sposób podania. Serwetki, lemoniada, sztućce, podkładki, jedzenie artystycznie położone na talerzu – to wszystko a znaczenie. Dzieci na widok jajka sadzonego mogą kręcić nosem, jednak, gdy tylko rozbijemy je w miseczce i upieczemy w foremce ciasteczkowego ludzika, wówczas zyskuje on na smaku. Czasem tak niewiele, znaczy tak wiele. I taka zasada w zasadzie. Przy stole toczymy ciekawe dyskusje, nie rozmawiamy o rzeczach trudnych, nie ma miejsca na nim dla telefonów komórkowych. Spójrzcie na inne rodziny w restauracjach – to my dajemy przykład naszym dzieciom. One nas naśladują.
5. Bądźcie bardziej elastyczni niż konsekwentni.
Konsekwencja to dobra cecha, ale nie bardzo trudna do utrzymania w dwie strony. Czujemy się zobowiązani do tego, by być konsekwentnymi wobec dzieci, a wobec siebie już nie. Zabraniamy dzieciom nie jeść deseru przed obiadem, a sami przegryzamy coś z lodówki. Zapewne niektórzy z was, (bo nie zaryzykuję, że każdy)ma czasami tak, że wrzuci małego loda, cukierka, lub herbatnik nim wjedzie obiad na stół. Dzieci mogą mieć podobnie. I proszę nie przywołujcie przysłowia: Co wolno wojewodzie, to nie tobie…. To strasznie niesprawiedliwe.
6. Bądźmy kreatywni i otwarci.
Niektóre dzieci lubią dotykać jedzenie palcami. Pozwólcie im na eksperymentowania, pod warunkiem, że ręce są czyste. Czasem sami jemy niektóre potrawy palcami: frytki, kurczaka, pizzę, szparagi. Nie ma w tym nic złego. A jeżeli podacie posiłek w formie zabawnej kombinacji, wówczas aż prosi się o zjedzenie.
7. Czas i miejsce.
Każdy człowiek ma inne tempo jedzenia. Mam dwie córki, jedna je szybko, druga bardzo powoli mimo nastoletniego wieku. Ponaglanie, pospieszanie, przytyki doprowadzają tylko do niechęci jedzenia posiłku razem z nami. Miejcie przestrzeń na wspólne posiłki i nie odchodźcie od stołu jak wasze dziecko jeszcze je. Może być to czas na swobodniejszą rozmowę. Zostając przy stole okazujecie szacunek dziecku i jego nawykowi wolnego jedzenia. Podobnie ważne do czasu jest także miejsce. Nasze starsze dzieci lubią jeść w swoim pokoju. Mówię temu NIE, ale nie absolutne Nie, wedle zasady 5. Można wówczas zabrać swój talerz i usiąść z nastolatkiem w jego pokoju. Zachęcić, mówiąc: Lubię z tobą jeść. Bez ciebie posiłek nie smakuje już tak samo. Lubię nasz rytuał wspólnych posiłków. Wspólne jedzenie jest dla mnie ważne. Możecie wziąć któreś zdanie lub wymyśleć swoje, które z wami rezonuje. Posiłki jada się przy stole i to on jest centrum każdego domu. Czasem można usiąść do ławy, ale wtedy, gdy wszyscy to robimy. Czekając na dziecko, aż przyjdzie do stołu, by wspólnie rozpocząć posiłek jest okazaniem mu szacunku i tego, że jest dla nas ważne.
Zaburzenia jedzenia
Niestety bywa i tak, że nasze dziecko, nastoletnie w szczególności odmawia sobie jedzenia. Ważnym jest być uważnym obserwatorem, by szybko zareagować. Zaburzenia jedzenia swoje źródło ma nieakceptowaniu siebie, niskiej samooceny, chęci ukarania siebie, potrzebie sprawowania władzy nad sobą – sam/sama decyduję, ile zjem i co. Na tym etapie potrzebna jest interwencja psychiatry i psychoterapeuty. I absolutnie nie ma z czym zwlekać. Im szybciej dziecko znajdzie się pod okiem specjalisty, tym szybciej wyjdzie z tego zaburzenia. Toteż przyjrzyjcie się czy wasze dziecko ostatnimi czasy nie schudło, zaczęło nosić szerokie ubrania, zamyka się w łazience po każdym posiłku, czujecie nieprzyjemny zapach wymiocin, który tuszuje dużą ilością odświeżacza w łazience. Je samo w pokoju, odmawia wspólnych posiłków, je wybiórczo i bardzo mało. Jak ognia unika tłuszczy, zaczyna oglądać filmy o osobach z zaburzeniami odżywiania, katuje się ćwiczeniami. Nagle zaczęło liczyć kalorie. W sytuacjach stresowych wręcz wrzuca w siebie jedzenie i tyje. I wiele, wiele innych… uważni rodzice czują, że coś się dzieje. Należy wówczas włączyć czujność i wzmóc obserwację.
Warto przeczytać
Moi Drodzy. Jeżeli zaciekawiło was, to co mówię, to ogromnie polecam do uzupełnienia swojej wiedzy literaturę, z której sama korzystam. Bardzo przydatna do dzisiejszego wpisu jest książka „Małe rączki w kuchni” Annabel Woolmer. Książka przeznaczona dla opiekunów dzieci od 1 do 4 lat. Przepisy w niej są proste, rozwijające sensorycznie i pozwalają się rozwijać kulinarnie. Kolejną propozycją jest książka „Przepyszne opowiadania i przepisy Tappiego” Marcina Mortka. Oprócz przepisów znajdziecie w niej ciekawe historyjki związane z jedzeniem. Dodatkowo odsyłam do „Dzieci gotują. Wielka księga przepisów” książki Agnieszki Górskiej. Dzięki niej w dzieciach rozbudza się zmysł poznawczy, przez co śmielej zaczynają poruszać się w kuchni.
Zachęcam do jej kupna przez mój link afiliacyjny. Dzięki temu zachęcacie mnie do stałego poszerzania mojej biblioteki o ciekawe księgozbiory, z którymi chętnie się z wami dzielę.
Zainteresowany książką? Sprawdź, gdzie kupisz ją w korzystnej cenie. Kupując przez linki poniżej wspierasz rozwój bloga. Dziękuję!
Zachęcam do subskrypcji mojego kanału na Youtube:
Zapraszam również do obejrzenia krótkiego filmu podsumowującego temat:
Przeczytałeś już: