
Jest wśród nas część rodziców, którzy nie przepadają za spotkaniami z nauczycielami. Mimo dojrzałości w niektórych z nas budzi się niepewność. Skąd te emocje? W dużej mierze każdy z nas nosi wspomnienia z czasów, gdy sami chodziliśmy do szkoły i za każdym razem idąc na spotkanie z nauczycielem własnego dziecka, otwierają się w nas wspomnienia naszych doświadczeń. Jeżeli są one miłe, wówczas jesteśmy bardziej otwarci na rozmowę. Natomiast, gdy w szkole doświadczyliśmy wyzwisk, oceniania czy ośmieszania i żaden z dorosłych pracowników na to nie zareagował, wówczas jest duże prawdopodobieństwo, że przyjdziemy do szkoły albo w bojowym nastawieniu, albo zaczniemy odczuwać specyficzny lęk przed rozmową. Dobrze jest wiedzieć, jak podejść do spotkania w sposób partnerski.
Dwie ważne zasady
Potrzeba pewnej świadomości, by zrozumieć, że za każdym razem, gdy spotykamy się z drugim człowiekiem dobrze jest wiedzieć, że:
- Każdy z nas, my jako rodzice i oni jako nauczyciele mamy ten sam problem do rozwiązania. Jedno jest oczywiste – ponosimy wspólną odpowiedzialność za dziecko. Do rozwoju potrzebuje osób mu bliskich i mądrych dorosłych. Dobrze jest wiedzieć, że nauczyciele widzą nasze dziecko z innej perspektywy. Nasze postrzeganie własnego dziecka wychodzi z serca, nauczyciela z rozumu. By zaistniała koherencja czyli połączenie serca i rozumu, potrzebna jest współpraca pomiędzy nauczycielem a rodzicem. Stąd zasada pierwsza – mamy wspólny problem do rozwiązania. Nie walczymy, nie unikamy – jesteśmy partnerami w słusznej sprawie.
- Podczas wspólnego spotkania, dobrze jest mieć świadomość, że oto przede mną siedzi osoba, która wewnątrz, prywatnie przechodzi przez własny problem, może mierzy się z trudną sytuacją, szuka rozwiązań. Taka świadomość pozwala nam na bardziej rozważne podejście do rozmowy i skupieniu się na wypowiedzi rozmówcy, szukając wspólnego rozwiązania bez polaryzacji.
Cztery płaszczyzny komunikacji
Podczas spotkania każde nasze zdanie, postawa, tembr głosu i gestykulacja przekazują pewne treści dla drugiej osoby. Czasem trudno jest nam się porozumieć, bo odbieramy informacje z zupełnie innej płaszczyzny niż nasz rozmówca. Stąd polecam serdecznie przysłuchania się sobie i rozmówcy, która płaszczyzna komunikatu was „uruchamia”, to znaczy wpływa na waszą reakcję. Przyjrzyjmy się im.
Idąc na spotkanie z nauczycielem, ponieważ otrzymaliście od dziecka pewną informację, która was zaniepokoiła, prezentujecie siebie poprzez płaszczyzny. Przykład zdania:
– Dzień dobry, moja córka dzisiaj przekazała mi, że podczas zajęć nauczyciel matematyki wpisał jej uwagę za rozmowę na zajęciach, chociaż wcześniej polecił jej, by wytłumaczyła koleżance zadanie. Chciałabym to wyjaśnić.
Płaszczyzna faktu
Twoja córka powiedziała ci, że otrzymała uwagę za rozmowę na zajęciach. Nauczyciel polecił jej wyjaśnienie zadania koleżance.
Płaszczyzna relacji
I tutaj włączamy emocje i nastawienie do rozmówcy. Jeżeli przychodzimy do szkoły ze szczerą intencją wyjaśnienia sprawy, wówczas to co przedstawiamy w postawie naszego ciała, gestykulacji i tonie głosu, to otwartość na rozmowę. Natomiast, jeżeli przychodzimy do szkoły na rozmowę z intencją walki, złości, niechęci, wówczas zamykamy się na rozwiązania i szukamy winnych. Przyjrzyjcie się z jaką intencją idziecie do szkoły: Ja im zaraz pokażę! Co za niesprawiedliwość! Albo: Chcę wesprzeć dziecko, zrozumieć intencję nauczyciela. Stąd, jeżeli twój rozmówca jest bardzo czuły na płaszczyznę relacji, to bardziej skoncentruje się nie na fakcie, a właśnie na waszym podejściu do sytuacji.
Płaszczyzna ujawniania siebie
To co mówimy i w jaki sposób sprawia, że odkrywamy nasze wnętrze na rozmówcę. Dosłownie pokazujemy siebie. I na bazie powyższego zdania można zauważyć, że:
- dziecko jest dla mnie ważne
- cenię sobie sprawiedliwość
- nie akceptuję takiego zachowania
- jestem zaangażowany
Bardzo często, gdy do mnie przychodzą rodzice zastanawiam się, jaka niezaspokojona potrzeba kryje się za wypowiedziami rodziców? Dzięki temu staram się czytać między słowami i dopytywać o nią.
Płaszczyzna apelu
Tu już jest łatwiej. Każda nasz wypowiedź niesie w sobie apel, prośbę o coś. W przykładowym zdaniu apelem jest: Wyjaśnij mi to i wycofaj uwagę lub Zrób coś z tym. Może być tak, że po rozmowie z nauczycielem doszliśmy do wyjaśnienia sytuacji, która wskazywać będzie na fakt, że nauczyciel miał podstawy do wpisania uwagi, wówczas nasz apel pozostanie tylko na płaszczyźnie: Wyjaśnij mi to. Natomiast, gdy okaże się, że niesłusznie wpisana została uwaga, wówczas apelem jest: Anuluj uwagę.
Dobrze jest mieć świadomość, że każdy z nas różnie słucha wypowiedzi. Każdy z nas może z zupełnie innej płaszczyzny odbierać to, co mówię. Stąd, gdy coś chcę przekazać, a druga osoba odpowiada szybko: OK, zróbmy tak. To wiem, że słyszy mnie z płaszczyzny apeli. Natomiast, gdy nagle wzburza się i wręcz zapowietrza, mówiąc: No co pani mówi?! Wówczas wiem, że słyszy mnie z płaszczyzny relacji. Uff, komunikacja to wyzwanie dla każdego.
Czy blog Ci się podoba, a treści są dla Ciebie wartościowe? Możesz dobrowolnie wesprzeć moją działalność!
Jej wysokość FUKO
Odkąd poznałam FUKO, porozumiewanie się z ludźmi stało się łatwiejsze. Bardzo często wpadamy w sidła oceny i oskarżenia. FUKO, to informacja zwrotna pozbawiona oceny, przez co druga strona nie reaguje odwetowo i czujemy się lepiej zrozumiali. Pozwólcie, że wam ją przedstawię. FUKO, to akronim od słów Fakt, Uczucie, Konsekwencja, Oczekiwania.
Fakt –to, co widzę okiem kamery, bez interpretacji
Uczucie –towarzyszące mi emocje
Konsekwencje –to, co się ze mną wiąże, z czym przyjdzie mi się zmierzyć
Oczekiwania –potrzeba, moja potrzeba
Przykład:
Jestem mamą dwóch niezwykłych córek. Kiedy wracałam do domu ze szkolenia, otwierając drzwi, w przedpokoju najczęściej porozrzucane były buty. Momentalnie rosła we mnie złość a zmęczenie odbierało mi uważność. Wówczas najczęściej wybuchałam na dziewczyny. Od momentu poznania FUKO, zdecydowałam się przetestować na swoich córkach. Wchodząc do domu, widząc porozrzucane buty mówiłam:
Fakt – buty są porozrzucane w przedpokoju
Uczucie – denerwuję się
Konsekwencja –zamiast miło spędzić z wami czas, walczę ze swoją złością
Oczekiwania – potrzebuję poukładanych butów, gdy wracam do domu.
Na początku brzmi to bardzo oficjalnie, ale musi wybrzmieć całość. Kolejnym razem skracałam komunikat: Denerwuję się, bo buty są porozrzucane w przedpokoju. Potrzebuję porządku. Aż doszłam do krótkiego komunikatu: Dziewczyny, buty. I powiem, że życie nabrało barw. Teraz moje córki rozumieją, dlaczego tak ważne dla mnie są poukładane buty.
Natomiast jak tą metodę wykorzystać w szkole?
Gdy od swojego dziecka otrzymacie informację, wówczas nim spotkasz się z nauczycielem przygotuj sobie FUKO jako rozpoczęcie rozmowy.
Przykład:
Twoje dziecko poskarżyło ci się, że w szkole nauczyciel, np. z historii kolejny raz bierze je do odpowiedzi i komentuje jego wypowiedź w taki sposób, że klasa się z niego naśmiewa.
Fakt: Moja córka powiedziała mi, że trzeci raz z rzędu (to ma być prawda) jest odpytywana przy tablicy, na forum klasy a nauczyciel komentuje jej wypowiedź, cytuję: „No większych banialuk nie słyszałem”.
Uczucie: Czuje się wtedy zawstydzona i jest jej przykro.
Konsekwencja: Poprzez skrępowanie nie jest w stanie przypomnieć sobie faktów.
Oczekiwania: Chciałaby, by nauczyciel nie komentował jej wypowiedzi w ten sposób.
Tak, moi drodzy, potrzebna jest cała wypowiedź. Zwróćcie uwagę, że wypowiadając się w ten sposób nie „uderzamy” w nikogo. Odnosimy się od uczuć, faktu i potrzeby dziecka. Dokładnie tak samo, można tę wypowiedź przesiać przez swój filtr.
Przykład:
Fakt: Moja córka powiedziała mi, że nauczyciel historii bierze ją trzeci raz z rzędu do tablicy i komentuje jej wypowiedź słowami, cytuję: „No większych banialuk nie słyszałem”.
Uczucie: Zdenerwowałam się tym.
Konsekwencja: Taki komentarz wpływa na samoocenę córki.
Oczekiwania: Potrzebuję, by nauczyciel nie używał takiego komentarza wobec mojej córki.
To tyle, chociaż wcale nie wszystko. Zachęcam was do otwartej i opartej na szczerych intencjach komunikacji z nauczycielem. Odpowiedni dobór słów otwiera większość ludzi. Tak, są wśród nas osoby, z którymi nie nawiążemy komunikacji i porozumienia i wtedy… odpuście. Proponuję wówczas wykorzystać autorytet w postaci osoby trzeciej. Jeżeli jest to nauczyciel historii, to może warto porozmawiać z wychowawcą lub pedagogiem. Warto czasem poprosić o wsparcie i lepiej z niego skorzystać, niż skonfliktować się do takiego momentu, aż sprawa nie trafi do kuratorium.
Zapraszam do obejrzenia krótkiego filmu podsumowującego temat i zachęcam do subskrypcji mojego kanału na Youtube.
Przeczytałeś już: