
Moment dowiedzenia się o tym, że nasz związek się kończy fizycznie można przyrównać do zderzenia z ciężarówką. Brakuje nam oddechu, masz wrażenie rozwierającego bólu klatki piersiowej, serce tak boli, że czujesz, iż zaraz pęknie. Do tego przeraźliwy szum w głownie, paraliżujący wewnętrzny krzyk: „Nie, nie, to nieprawda. Muszę coś zrobić!!!” By po chwili czuć przerażające uczucie pustki, wręcz narastająca panika i lęk: „Co teraz będzie? Jak sobie poradzę?” Myślisz, że to przesada? Niestety nie. Stąd jakaś część osób dokonuje w tym momencie w afekcie samobójstwa, gdyż ból fizyczny staje się nie do zniesienia, a myśl o pozostaniu samym jest ogromna. To na co chcę zwrócić w tym momencie twoją uwagę, to fakt, że jest to naturalna reakcja naszego organizmu na rozstanie i ona także przeminie. Warto mieć tego świadomość, nawet w momencie, gdy wydaje się, że świat wali się nam na głowę. Gwarantuję, że możesz odzyskać wewnętrzną równowagę i odbudujesz własny świat, tylko daj sobie szansę na to.
Czas żałoby
Rozstanie ma wiele wspólnego ze śmiercią osoby bliskiej. Podobieństwo ukryte jest w jej etapach. By dowiedzieć się, jak poradzić sobie z rozstaniem, warto przypomnieć sobie etapy żałoby. Pierwszy, to szok i otępienie; drugi, to tęsknota i żal; trzeci, to dezorganizacja i rozpacz i ostatni, to reorganizacja. Przy żałobie naturalnej człowiek przechodzi przez poszczególne etapy aż do ozdrowienia. Natomiast, gdy dochodzi do żałoby skomplikowanej, wówczas może zaistnieć reguła dwóch kroków do przodu i jednego do tyłu. Także nie istnieje żelazna zasada przechodzenia z etapu do etapu. O tym, jak będzie trwała twoja żałoba po rozstaniu, zależeć będzie od twojej odporności psychicznej. I tu chcę podkreślić, że każdy człowiek ma odporność psychiczną, część z nas po prostu nie wierzy w jej moc. Więc jak wyglądają etapy żałoby po rozstaniu?
Konfuzja inaczej szok
Nawet jeśli sami czuliście pod skórą, że wasza relacja nie ma już sensu i przez głowę wielokrotnie przechodziła wam myśl o rozstaniu, to zderzenie z informacją o rozstaniu dosłownie jest szokiem psychicznym i fizycznym. Możemy dosłownie zostać zamrożeni i zdezorientowani. Ten stan może trwać przez kilka nawet dni.
Wyparcie
Często na tym etapie, nie przyjmujemy do wiadomości informacji partnera. Uważamy, że się zdenerwował, potrzebuje czasu na przemyślenie, że to na chwilę i zaraz wszystko wróci do normy. Gotowi jesteśmy w tym czasie pisać SMS-y jakby nic się nie stało. Podtrzymywać komunikację i wypierać wyraźne sygnały, że to już koniec.
Rozpacz
To najbardziej emocjonalnie wyczerpujący etap. Mamy dosłownie huśtawkę emocjonalną. Zaczynając od wyrzucania sobie, że byliśmy kiepskimi partnerami, jesteśmy wszystkiemu winni. Mamy tendencję do wybielania i przedstawiania byłego partnera w lepszym świetle. Idealizujemy go/ją. Następnie przenosimy złość na partnera. Zaczynamy go zniesławiać, podkopywać jego reputację, niszczyć w oczach znajomych, ujawniać przykre sekrety, nastawiać przyjaciół przeciwko niej/jemu. Później żądamy od przyjaciół i znajomych dokonania wyboru pomiędzy nami a partnerem. Bywa, że podejmujemy rujnującą naszą wartość, decyzję o odwecie, szczególnie w momencie zdrady i decydujemy się na wejście w romans i fizyczna bliskość z osobą nam obojętną, chociaż niekoniecznie obojętną wobec nas. Wykorzystujemy ją do zemsty, tym samym raniąc niewinną osobę. Na tym etapie brakuje nam zdrowego rozsądku.
Drugim obliczem żałoby po rozstaniu jest stan permanentnego smutku, przygnębienia, lęku, strachu, braku zainteresowania czymkolwiek i mamy rozproszoną uwagę. Jesteśmy tak przytłoczeni pustką z powodu braku relacji z partnerem, że stale zadajemy sobie pytanie: „Dlaczego…?”. Na dodatek otoczenie stale przypomina nam o obecności partnera. Usłyszana melodia, zapach perfum, zdjęcia w aplikacjach, które wyświetlają nasze wspomnienia, przedmioty, miejsca, filmy, znajomi… Jest tak dużo bodźców, że czasem trudno jest przed nimi uciec, gdyż pojawiają się znikąd i niespodziewanie.
Przystosowanie
Nadchodzi moment, że przedmioty, zapach i miejsca przestają już tak eskalować nasze emocji. Czujemy ukłucie, pojawia się na chwilę nostalgia, która zaraz przechodzi. Pojawiają się już inne tematy niż te dotyczące relacji z partnerem. Czas mija, nowe zadania, obowiązki, sprawy, sprawiają, że mamy na czym zawiesić swoje myśli i emocje. Częściej łapiemy się na śmiechu i tym, że w domu już nie ma „ducha byłego partnera”. Czasem, wedle stereotypu, kobiety decydują się na zmianę fryzury, stylu w ubiorze, wprowadzają nawyk zdrowego żywienia i aktywności fizycznej. Podobnie jest z mężczyznami. Pamiętajmy, że nie dotyczy to wszystkich. Jednak to ten moment przystosowywania się do nowych warunków.
Akceptacja
Ostatni etap, to ozdrowienie. To myślenie o swojej przyszłości i ponowne otwarcie się na płeć przeciwną lub tą samą. To pozwolenie sobie na zbudowanie nowej relacji i zaufanie, iż będzie ona dla nas dobra.
To, co różni żałobę po stracie, a żałobę po rozstaniu, to fakt, iż ta druga wypływa z odmawiania nam miłości, bliskości i wsparcia. Śmierć jest ostatecznością, a rozstanie daje taką iluzoryczną nadzieję, że może karta się odwróci i stanie się coś, co sprawi, że wrócimy do siebie. To potwornie wypala emocjonalnie człowieka.
Gdzie leży przyczyna rozstania?
Współczesne bolączki związków to przede wszystkim brak czasu dla siebie z powodu zaangażowania w pracę i błędna komunikacja. Nie pomaga także zdrada i niedopasowanie seksualne; niska samoocena; brak wsparcia i niechęć ze strony teściów. Gwoździem do trumny najczęściej bywają problemy finansowe i rutyna, ale też psychiczna i fizyczna przemoc.
Każdy związek przechodzi średnio przez cztery kryzysy i tutaj odsyłam was do mojego wpisu blogowego i podcastu pt. „Kryzys w związku”.
Nagranie i wpis pozwolą wam uświadomić, gdzie nastąpił rozłam w waszej relacji. To dobry moment na refleksję, by nie popełnić w przyszłości tych samych błędów. By zrozumieć, dlaczego stale wasza relacja była przepełniona konfliktami; co sprawiło, że teściowie ingerowali w wasz związek i czego zabrakło, że jeden z partnerów uwikłał się w romans.
Typologia relacji miłosnych
Warto też przyjrzeć się typologii relacji miłosnych. Idąc za Fisherem rozróżnić można, oprócz miłości współzależnej, miłość narcystyczną, wirtualną, jednostronną, erotyczną, trójkąt miłosny i miłość zakazaną. Dzięki temu łatwiej sobie będziemy mogli odpowiedzieć na pytanie, jak poradzić sobie z rozstaniem, gdyż zrozumiemy jaką dynamikę reprezentował nasz związek.
Miłość narcystyczna
Spotkać można trzy jej oblicza. Pierwsza wręcz idealizuje partnera, nie dostrzegając słabszych cech. Często wynikiem takiego zachowania jest niska samoocena, która sprawia, że hołduje tym cechom osobowości partnera, jakie sam/sama chciałoby mieć. Jeżeli partner jest osobą cenioną wśród ludzi, wówczas narcyz może doświadczać uznania społecznego. Ten związek oparty jest na zewnętrznym wizerunku, do którego stale przykładana jest uwaga. Drugie oblicze miłości narcystycznej, to iluzoryczne „pokrewieństwo dusz”. Wrażenie, że druga osoba jest dokładnie taka sama jak partner, myśli podobnie, czuje podobnie, lubi te same rzeczy. Jak wiecie, nie ma na świecie dwóch takich samych osób, stąd po fazie fascynacji następuje rozdźwięk w relacji. I ostatnie oblicze, to matkowanie. Na początku partnerzy czują się spełnieni. Potrzeby jednej z osób są zaopiekowane, ugotowane, posprzątane, zachcianki spełniane, wsparcie otrzymane, pełne wyrozumienie, aż pewnego dnia z niewiadomych przyczyn partner lub partnerka otrzymuje informację, że wcale drugiej stronie nie zależy na niańczeniu małego chłopca lub dziewczynki.
Związki osób, które tkwiły w miłości narcystycznej rozpadają się, ponieważ prawda o partnerze, że nie jest taki, jaki narcyz miał o nim wyobrażenie, zawsze wychodzi na jaw. Nie można zżymać się z rzeczywistością. Narcyz kochał w nas swoje odbicie, byliśmy dla niego lustrem, a teraz okazuje się, że to zupełnie inne odbicie. Mamy słabości, bywamy bałaganiarzami, nie potrafimy tak gotować, lubimy leżeć na kanapie z piwem w ręku i oglądać seriale. Po prostu jesteśmy normalnymi ludźmi, podobnie jak i narcyz, ale on do tego nigdy się nie przyzna, a nasze odbicie przypomina mu o swoich słabościach, stąd rozstanie gotowe. By wiedzieć jak poradzić sobie po rozstaniu trzeba uświadomić sobie, że to nie nas przestał/przestała kochać ta osoba. Ona tak naprawdę nigdy nas nie kochała, tylko swoje wyobrażenie o nas. Wina za rozpad związku nie jest po żadnej ze strony, ponieważ obiektem miłości był tylko iluzoryczny obraz, nasz awatar, ale nie my. Także nie w nas jest problem, nie musimy się zmieniać, a nawet jeśli chcielibyśmy to zrobić dla narcystycznej miłości, to będzie to jak pancerz, który nie jest skrojony na naszą osobowość, zawsze będą pękać szwy. Uszanujcie swój rozpadający się związek i pozwólcie mu wygasnąć, bo to nie was kochał partner.
Miłość wirtualna
Ten rodzaj miłości można podzielić na dwa rodzaje: miłość na odległość i miłość internetową. Pierwsza związana jest najczęściej z potrzebą pracy w inny miejscu niż dom rodzinny. Jej istnienie ma szansę bytu, należy jednak przyjąć pewne zasady. Tutaj odsyłam was do moich nagrań na YouTube: „Relacja vs związek na odległość. Część I” oraz „Relacja vs związek na odległość. Część II”.
Nie jest to łatwy rodzaj miłości, bo w sytuacjach, gdy potrzebne jest nam wsparcie partnera lub świętowanie sukcesu, wówczas może się zdarzyć, że nie będzie mógł być przy nas. I to najczęściej jest przyczyną rozpadu takiego związku. Zdarzyć się może, że w momencie wspólnego zamieszkania po rozłące, okazuje się, że bardziej sobie przeszkadzamy, rozjeżdżają się nasze potrzeby i oczekiwania wobec relacji i nawyki mieszkania na odległość budzą wzajemne konflikty. Rozstanie jest bolesne, bo uświadamia nam, że miłość na odległość bardziej nas scalała, niż wspólne życie. Przychodzi czasem refleksja, że większą szansę na relację mieliśmy żyjąc osobno.
Miłość internetowa przypomina mi trochę film pt. „Ona”, o związku pisarza z systemem operacyjnym, który miał spełniać wszystkie jego oczekiwania. Na początku głos systemu, był dla niego miłym towarzyszem w ciągu dnia, natomiast po pewnym czasie pomiędzy nim a „Samanthą” nawiązuje się romans. Ludzie zakochują się w osobach, które projektują swoje życie w Internecie. Zaczynają śledzić ich, pisać do nich. Bywa, że taka relacja poprzez pisanie, wysyłanie zdjęć i filmików rozwija się w pewien rodzaj miłości, ale ona jest odrealniona i z zasady skazana na porażkę. Poza tym cierpi najczęściej partner, który zakochał się w wizerunku osoby z Internetu, bo to jego nadzieje zostały pogrzebane. Nie należy jednak bagatelizować „miłości” ze strony takiej osoby, gdyż w skrajnych wypadkach może zamienić się w obsesję, która na przestrzeni lat pokazuje, że dochodzi do ataków fizycznych przez obsesyjnego stalkera, a najgorszych wypadkach do śmierci obiektu pożądania. Proszę bądźcie czujni.
Miłość ulotna
To pewnego rodzaju miłość oparta na stałym „gonieniu króliczka”. Osoba zabiega o ciebie, kupuje kwiaty, zaskakuje niespodziankami, aż w końcu ulegasz tym zalotom, by po chwili zostać oddalonym/oddaloną. W tego typu miłości chodzi o ten efekt „motyli w brzuchu”, potrzebie flirtu, zabiegania o uwagę, a gdy się już ją otrzymuje, następuje odwrót, bo nie jest zainteresowana codzienną rzeczywistością relacji. Bywa też tak, że zakochujemy się i zabiegamy o osobę, która wcale nie jest nami zainteresowana na poziomie związku. Pewne przyjaźnie damsko-męskie rozpadają się, gdy zamieniamy je na relacje miłosną, bo przecież się znamy, lubimy, mamy podobne potrzeby. Jesteśmy wtedy ogromnie rozczarowani i tracimy nie tylko miłość, ale przede wszystkim przyjaźń. Inwestujemy uczucia w osobę, z którą związek jest niemożliwy, kosztem osób naprawdę nami zainteresowanymi.
Miłość erotyczna
Angażując się w taki związek jesteśmy jedynie obiektem seksualnych pragnień. Najchętniej czas spędzalibyście w łóżku, testując nowe pozycje seksualne. Prezenty zawsze będą związane z gadżetami erotycznymi lub zmysłową bielizną. W towarzystwie podkreślane będą walory twojej figury, czasem sprzedawane zostają pikantne szczegóły z waszego pożycia seksualnego i jedyne tematy do rozmów, to te z podtekstem erotycznym. W domu bardziej jesteście obmacywani niż przytulani. Z początku to może łechtać nasze Ego, ale z biegiem czasu czujemy się bardziej jako seks zabawka, niż realny człowiek. W takiej sytuacji warto sobie zadać pytanie: „Gdyby pomiędzy nami nie istniał seks, to co by nas łączyło?” poszukaj odpowiedzi i zastanów się, czy to jest dla ciebie wystarczające, by tworzyć relację. Wyjście z relacji z takim człowiekiem jest bolesne, bo odbija się na naszym poczuciu własnej wartości.
Miłość trójkątna
To Ja + Ty + coś/ktoś inny. Niekoniecznie to tylko kochanek/kochanka. To może być nierozwiązana relacja z matką (najczęściej) lub przyjacielem/ przyjaciółką. To może być także: pasja, praca, miejsce, do którego osoba lubi wracać. Zawsze pomiędzy wami coś jest, nigdy nie masz partnera na 100% i przeważnie „musisz to wszystko zrozumieć”. Najgorsze jest to, że w trójkącie nie można wygrać, jeżeli osoba świadomie nie zmieni tej triangulacji. To energetyczny i czasochłonny proces, na który niewiele osób stać, ale nie jest niemożliwy. Jeżeli trójkąt związany jest z kochankiem/kochanką, to w momencie wypłynięcia zdrady, prawowity parter/partnerka może zdecydować się na odejście. A nawet jeśli do tego na początku nie dochodzi, to po pewnym czasie związek taki rozpada się, gdyż zaczyna brakować tego trzeciego wierzchołka. Trzeci element w naszej relacji jest bolesny, bo mamy świadomość, że nigdy nie byliśmy dla siebie najważniejsi. W tym miejscu odsyłam cię do mojego nagrania „Czy zdradę można wybaczyć?” oraz wpisu blogowego o tym samym tytule. Jeżeli twój rozpad związku dotyczy tego problemu, warto zrozumieć proces zdrady.
Miłość zakazana
Zakazana, to nic innego jak miłość wobec osoby zamężnej/żonatej. To także miłość między wielokulturowością o skrajnych tradycjach, religii, kastach. Miłość taka niesie ogromne cierpienie już na samym początku relacji. Dobrze jest zapanować nad emocjami i popędowością. Zaufać rozumowi, gdyż cierpienie jakie za sobą niesie nie jest tylko związane z wami jako rozstająca się parą, ale niesie też potępienie społeczne, które nie ułatwia procesu zdrowienia po zamknięciu relacji.
Miłość współzależna
To miłość z rodzaju nadopiekuńczości. Od razu widać dysproporcje pomiędzy opiekunem a osoba zaopiekowaną. Opiekun zarządza wszystkim, biorąc na swoje barki obowiązki domowe, zawodowe, decyduje, zarządza i troszczy się. Jak się domyślacie, to wyczerpujące zajęcia. Na początku jest nawet miło, jednak z biegiem czasu opiekunowi zaczyna brakować energii i wzrasta poziom frustracji. Natomiast osoba zaopiekowana może reagować dwojako, albo poczuje urazę, że zaprzestano się nim zajmować, albo poczuje złość, bo zabierana mu jest możliwość sprawstwa.
Jak widzicie, miłość toksyczna może mieć różne oblicza. Ważnym jest, byście sami znaleźli, w jaką się miłość uwikłaliście.
Dobrze jest wówczas skontaktować się z kimś, kto pozwoli ci przyjrzeć się swojej relacji z perspektywy. Zapraszam cię w tym miejscu na konsultacje kryzysowe ze mną. Zajrzyj na stronę https://annawojtczak.pl/konsultacje
Przepis na nieudany związek
Kiedy rozpada się związek, zadajemy sobie często pytanie „Dlaczego się rozeszliśmy?”. Bardziej trafnym pytaniem powinno być: „Co wpłynęło na to, że zdecydowaliśmy się na relację z tą osobą?”, by lepiej zrozumieć własne mechanizmy wchodzenia w relację. Refleksja wyciągnięta z doświadczeń, pozwala nam na zmniejszenie prawdopodobieństwa powtórzenia błędów. Sprawdź, czy przypadkiem nie wchodzisz w relację, ponieważ:
- Boisz się samotności i nie potrafisz być samym,
- Uważasz, że ważnym jest wypełnienie roli społecznej jaką jest posiadanie rodziny,
- Masz w sobie przekonanie, że tylko kochając jesteś kompletny,
- Masz niską samoocenę i wchodzisz w rolę osoby podporządkowanej partnerowi,
- Masz ochotę uciec z domu, stąd angażujesz się w relację jako alternatywę,
- Jesteś nałogowym opiekunem z pokładami miłości i chcesz się nią dzielić.
Żadna relacja nie będzie satysfakcjonująca, jeśli najpierw nie nauczysz się być dla siebie towarzyszem i samotności nie zamienisz w przyjazną obecność samego z sobą lub samej z sobą. Nawet najcudowniejsza osoba, nie wytrzyma, gdy będziemy ciągle się na niej wspierać, kiedyś się złamie, bo nie da się być stale lokomotywą w relacji.
Już teraz zapraszam Cię do kolejnej części, w której poznasz, jak zaakceptować cierpienie i zrozumieć własne schematy zachowania.
Czy blog Ci się podoba, a treści są dla Ciebie wartościowe? Możesz dobrowolnie wesprzeć moją działalność!
Warto przeczytać
Jeżeli zaciekawiło was, to co mówię, to ogromnie polecam do uzupełnienia swojej wiedzy literaturę, z której sama korzystam. Bardzo przydatna do dzisiejszego wpisu jest książka „Jak nauczyć się akceptować to, czego nie można zmienić”, autorstwa Aleksandry Kondrat i Janiny Scarlet. Książka otwiera nas na poczucie szczęścia mimo bolesnych doświadczeń. Uczy, jak akceptować to, czego nie można zmienić i skąd brać siłę, by z nadzieją budzić się każdego dnia.
Zachęcam do jej kupna przez mój link afiliacyjny. Dzięki temu zachęcacie mnie do stałego poszerzania mojej biblioteki o ciekawe książki, z którymi chętnie się z wami dzielę.
Zainteresowany książką? Sprawdź, gdzie kupisz ją w korzystnej cenie. Kupując przez linki poniżej wspierasz rozwój bloga. Dziękuję!
Zachęcam do subskrypcji mojego kanału na Youtube:
Zapraszam również do obejrzenia filmu omawiającego temat:
Przeczytałeś już: