
Życie to cudowna katastrofa
Nie można ustrzec dzieci przed życiem. To, że jest trudne zapewne już doświadczyliście. Świadomość tego sprawia, że łatwiej nam jest się z nim układać. Skoro wiem, że jest trudne, to mogę tylko zmienić stosunek do tego, co mi się przydarza. Codziennie mierzymy się z mniej lub bardziej trudnymi sytuacjami. Jeżeli mamy na nie wpływ, dobrze jest zareagować. Brak reakcji jest także reakcją. Z tą różnicą, że pozwalamy, by ktoś lub coś innego za nas podjęło decyzję. I nie jest to złe, jeżeli mamy tego świadomość, że i tak to my ponosimy pełną odpowiedzialność za oddanie losowi steru. Życie jest fantastyczne, bo bez względu jakim doświadczeniem już dysponujesz, to i tak znajdzie coś, co na nowo cię zadziwi, a czasem zegnie cię w pół. Stąd nasza podróż po drogach życia wymaga stałej uważności i uczenia się. Szkoła nie kończy się nigdy. Świadectwo otrzymasz właśnie w godzinach próby.
Dzieci, a doświadczenie
To co sprawia, że mimo szczerych intencji nie przekażemy dzieciom własnego doświadczenie, by nie musiały popełniać naszych błędów, to nasz mózg. Jest jedynym wybawicielem, a nie winowajcom. My dorośli mamy w naszym mózgu bibliotekę pełną szufladek z kategoriami. Jak coś się wydarzy, otwieramy szufladkę z daną kategorią i przeprowadzamy zmiany zgodnie z doświadczeniem, które nabyliśmy. W szufladce znajduje się proces od nieudanych prób, do konkretnych rozwiązań. Natomiast nasze dzieci mają tak samo w swoim mózgu bibliotekę, tylko, że z wieloma pustymi szufladkami, które potrzebują napełnić poprzez własne doświadczenia. Niestety, a może i stety, nie mieszczą się w nich nasze doświadczenia. One muszą same je wypełnić, doświadczyć, odczuć na własnej skórze. Dlatego nawołuję was do tego, byście zrezygnowali z „trucia”:
– A zrób to tak.
– Powinieneś tak to zrobić.
– No weź zrób to w ten sposób!
– Przecież mówię ci, że masz to tak zrobić!
To kompletnie nic nie daje. To, że wasze dzieci czasem robią tak jak im każecie, wynika w większości nie z tego, że coś do nich dotarło i zrozumieli, ale dlatego, by mieli święty spokój, albo chcą w ten sposób uniknąć kary. Natomiast, gdy znikniemy z ich pola widzenia, wówczas i tak zrobią po swojemu. Czy naprawdę chcesz zabawiać się w Cerbera? Nie masz lepszych rzeczy do zrobienia? To co mnie przekonało do oddania własnym dzieciom decyzyjności, to fakt, że dzięki antagonistom świat jeszcze w ogóle istnieje. Możemy dać przykład jak należy coś wykonać, a nasze dziecko wykona 99 własnych prób, nim skorzysta z tej jednej, którą im podsunęliśmy. Być może w tych 99 próbach, znajdzie się chociażby jedna, która zadziwi ciebie, a może i nawet cały świat. I to nazywa się postępem.
Fasada
Kiedy zaczynamy być rodzicami rodzi się w nas potrzeba uchronienia dziecka przed złem tego świata. Stąd zakładamy na nie klosz. Mając przykre doświadczenia szkolne, nastawiamy ucha na to, co przydarza się naszemu dziecku. Gdy okazuje się, że samo doświadcza trudności w chociażby relacjach rówieśniczych, wówczas albo doradzamy, albo interweniujemy w szkole. I jedno, i drugie nie wnosi wiele w życie naszego dziecka. Zabiera mu uczucie sprawstwa i odpowiedzialności za własne czyny. Gdy sami mieliśmy trudne sytuacje rodzinne, wówczas mamy tendencję, gdy takie doświadczenie dotyka nasze dziecko, by chronić je. Kłócimy się, gdy niby tego nie widzi, udajemy, że wszystko jest OK. Znam związki, które żyjąc razem, tak naprawdę są osobno. Umówiły się, że dopóki ich dziecko nie będzie pełnoletnie, dopóty będą razem, a potem się rozstaną. Ale, czy przypadkiem, już się nie rozstali? Samo podjęcie decyzji o rozstaniu, zamyka relację. Serwujemy dzieciom świat ułudy i fałszu. Pod przykrywką „normalnej” rodziny, kryje się trup relacji, który miast chronić dziecko, przesiąka go toksyczną relacją. W którymś momencie zorientuje się, że jest oszukiwane i spotkać się wtedy możecie z kilkoma rodzajami reakcji:
1. Epoka Lodowcowa
To tylko nasze złudzenie, że dzieci są niemądre. Ich mądrość mnie stale zadziwia. Widzą tak wiele, że czasem mi wstyd za dorosłych. Dziecko z epoki lodowcowej wchodzi w grę rodziców. Przyjmując, że nie ma wpływu na to w co grają rodzice, zamraża swoje emocje i udaje, że jest OK. Czasem wręcz wykorzystuje sytuację na swoją korzyść, manipulując rodzicami. Praktycznie mama i tata w poczuciu winy, zalewają swoją pocieszę przedmiotami zbędnymi, by choć odkupić brak rodziny. Pamiętaj, że mama, tata, dziecko i dzieci to więzy krwi, ale nie zawsze rodzina. Rodzina to głęboko zanurzona w działaniu wspólnota oparta na miłości, nie tylko wypełnianiu zadań określonych w tego typu związku. Zamrożone dziecko zawsze znajdzie pretekst, by nie siedzieć z wami w pokoju. Czasem nawet znika do znajomych, wracając późno, a czasem odczuwasz ukłucie zazdrości, bo twoje dziecko woli przebywać w rodzinie kolegi lub koleżanki, bo w domu źle się czuje. Tam pozwala sobie trochę odtajać, by na nowo zamrozić się w domu. W udawanych więziach przed sobą i znajomymi.
2. Siostry Kopciuszka
Pamiętacie te postaci? Kapryśne, manipulujące, stale domagające się uwagi. Gro dzieci funkcjonuje na zasadzie „pick me” – wybierz mnie, zauważ, poświęć mi uwagę. W fasadzie rodzinnej, dziecko domagać się będzie uwagi. I jest to naturalne. Jednakże, dzieci rodziców fasadowych, w ten sposób zaspakajają swój lęk. Boją się, ponieważ nie rozumieją, co się dzieje. Wręcz interpretują całą sytuację przesiewając przez własny filtr, który nie jest faktem, tylko wyobrażeniem. Mogą czuć presję stałego skupiania na sobie uwagi, bo dzięki temu widzi, że rodzice zaczynają ze sobą współdziałać. To trudne w odbiorze zachowanie. Możecie się jako rodzice czuć sfrustrowani i zmęczeni takim zachowaniem dziecka, bądź wejść w jego grę. Robi to z początku nieświadomie, natomiast zauważając rezultat, zaczyna świadomie korzystać z tego narzędzia. Bagatelizując zachowanie dziecka, może szukać coraz bardziej drastycznych zachowań, jak samookaleczanie się, próby samobójcze, głodzenie albo wpędzenie się w chorobę. To zawsze jest wołanie o pomoc. Nie możemy tego nie zauważyć. Natomiast należy też nie ulegać presji manipulacji. Dobrze jest poprosić kogoś, kto widzi waszą sytuację z zewnątrz, by opisał, jak on to widzi.
3. Rumpelsztyk
Złość, hałas, atak, niegrzeczność. To świat dzieci, które odkrywszy naszą grę, jawnie się temu sprzeciwiają. Okazują niezgodę na okłamywanie go. Ich strategia najpierw tłumaczona jest okresem buntu dziecięcego, a później nastoletniego. Dobrze się jest jednak przyjrzeć, czy aby rzeczywiście to jest to. Wieczny atak na jednego rodzica. Podważanie jego autorytetu. Niereagowanie na polecenia i prośby, podważanie zdania. Czasem wręcz atak przy rodzinie bądź znajomych. Najczęściej dziecko tworzy niemy sojusz z jednym z rodziców, który jest mu bliższy. Niestety zdarza się, że rodzic ten czując „partnerstwo” dziecka zaczyna luzować granicę dziecku, co skrupulatnie zostaje przez nie wykorzystane.
Co zrobić? Każdą postać jaką wasze dziecko wybrało najlepiej, by pozostała w baśniach. Jednak bez rozmowy i wyjaśnień nasze dziecko może zatracić się w odgrywaniu tych ról. To co chcę wam powiedzieć, to fakt, że gdy wasze dziecko zadaje wam trudne pytania dotyczące relacji między wami, to znaczy, że jest gotowe na prawdziwą odpowiedź. Oczywiście językiem dostosowanym do rozwoju dziecka.
Oddaję ci twoje życie
Bywają momenty w życiu naszego dziecka, że tak jesteśmy przerażeni tym co się dzieje w jego życiu, że zaczynamy żyć jego, w nadziei, że będziemy mieli wpływ na nawrócenie go na odpowiedni tor. To mrzonki. Stałe przebywanie w otoczeniu dziecka, wchodzenie mu do pokoju, łazienki, sprawdzanie pamiętnika, bilingu w telefonie jest wykroczeniem. Wykroczeniem przeciwko jego wolności. Robienie z przyjaciółek swojej córki swoich koleżanek, wymyślanie wieczorków, na których jesteśmy uczestnikami, stałe ingerowanie, co powinny robić, gdzie iść, z kim się spotkać. Uff, to zabija i nas, i dzieci. Wierzę, że kieruje wami szczera intencja, ale to nie działa! Na jakimś etapie poczujecie, że się dusicie, jesteście sfrustrowani, a im bardziej wkraczacie w życie własnego dziecka, tym większy mur buduje. I chwała im za to! Gorzej, gdy dziecko pozwoli wam na życie ich życiem. Wtedy poznajcie tego konsekwencje. Dziecko, które pozwala sterować swoim życiem zabiera sobie możliwość podejmowania decyzji i brania odpowiedzialności za nie. Nie wykorzystuje własnych doświadczeń do budowania własnej biblioteki, co sprawia, że brakować mu będzie pewności, czy dobrze robi. Poza tym zatraci siebie, swoją pewność i integralność. Nie będzie potrafiło bez twojej akceptacji wybrać ubranie, tego co zje na posiłek, znajomych, zainteresowania, partnera. Będzie tylko waszą kopią, ale nigdy nie oryginałem. Dlatego, jeżeli bliskie jest ci twoje dziecko, pozwól mu doświadczać i przeżyć życie na swój własny rachunek. Tak, będzie się potykało, będzie płakało, będzie połykać żabę, ranić ludzi, tracić przyjaciół lub partnerów, ale takie jest życie. Natomiast dzięki temu będzie dzień za dniem uzupełniać swoją biblioteczkę w coraz to nowsze doświadczenia.
Puenta
Kilka „nierad”:
- Bądź towarzyszem swoich dzieci w podróży przez życie. Żyj swoim życiem.
- Dziel się doświadczeniem, bez moralizowania.
- Pokaż, że też masz emocje. Płacz przy dziecku, ciesz się, smuć i pokazuj jak sobie z tymi emocjami radzisz.
- Pytaj, czy chce usłyszeć twoją opinię.
- Bądź obecny w trudnych doświadczeniach, bez gadania. Usiądź, trzymaj za rękę, płacz i podaj chusteczkę. Tyle, ale też aż tyle.
- Wspieraj i motywuj pozytywnie. Uwierz, że da sobie samodzielnie radę. Pokona trudności.
- Daj przestrzeń do doświadczania i celebruj małe kroki.
- Mądrze stawiaj granice. Twoje dzieciństwo nijak się ma do dzieciństwa twojego dziecka. Nie wszystkie metody naszych rodziców były dobre.
- Wyrzuć do kosza przysłowie: „Co cię nie zabije, to cię wzmocni”. Może cię przecież przy okazji nieźle pokiereszować i pozostawić blizny.
- Nie wystawiaj dziecka na próby. Rodzina to nie poligon.
Zapraszam do obejrzenia krótkiego filmu podsumowującego temat i zachęcam do subskrypcji mojego kanału na Youtube.
Przeczytałeś już:
Jeden komentarz