Zapraszam was do kolejnej pozycji duńskiego pedagoga i psychoterapeuty. Dzisiaj przyjrzymy się rozważaniom na temat wychowania nastolatków, a dokładnie momentu, kiedy nasza rola zaczyna zanikać. Każdy rodzic chce przekazać swojemu dziecku swoje wartości i przekonania. I z początku nam się nawet udaje. Niestety, a może stety, co będę chciała udowodnić, przychodzi moment, że nasze dzieci w okresie dorastania podważają wszystko to, co im wpajaliśmy. Zastanawialiście się, kiedy kończy się nasza rola jako wychowawcy? To moment przekroczenia dwunastu lat. Zapewne wielu z was przypomni sobie, że dziecko to sygnalizowało, ale my nie chcieliśmy tego słuchać. Najpierw robią to grzecznie, z szacunkiem, jakby prosili, byśmy pozwolili im doświadczać samodzielnie życia, jednak, gdy ich nie słuchamy potrafią uderzyć z taką siłą, że wielu z nas do dzisiaj nie potrafi wyjść z szoku.
Dorastanie jest jak grypa. Czy aby na pewno?
Często sama mówiłam, że dorastanie jest jak grypa – przejdzie. Była to forma zdystansowania się do zachowań moich córek. Dopiero zgłębianie tego tematu pozwoliło mi odkryć nowe spostrzeżenia. Każdy z nas w życiu przechodzi przez określone problemy. Jedne są większe, inne mniejsze. Natomiast okres nastoletni jest faktem i dotyczy on wszystkich ludzi, na całym świecie, którzy wkraczają w ten wiek. Nie znam osoby w okresie dojrzewania, która nie przechodziła fazy buntu. Z jednej strony uskarżamy się na to, że nasze dzieci nie pamiętają co miały zrobić. Mają pamięć jak rybka Dori z filmu „Gdzie jest Nemo?” i z jednej strony to dobrze. Może lepiej, by nie pamiętały, bo w momencie, gdy staną się rodzicami wówczas z jeszcze większym rygorem podchodziliby do własnych dzieci. Usiądźcie na chwilę i odtwórzcie sobie wasze zachowania z tego okresu. Wiele jest zabawnych, wiele ryzykownych i wiele niebezpiecznych, o których nikomu nie chcielibyśmy opowiadać.
Autor podkreśla, że rodzina to pewna więź, która łączy wszystkich członków. A w niej najważniejsze jest to, co dzieje się między ludźmi. Wielu z nas analizuje, co jest słuszne, a co nie. Porównujemy wychowanie pierwszego dziecka do drugiego i zapominamy, że dzieli je różnica wieku i różnice zachowań społecznych. To co było nieakceptowalne sześć lat temu, gdy wychowywaliśmy starsze dziecko, jest przystępne obecnie, gdy wychowujemy współczesnego nastolatka. Tak, są zachowania i relacje, które stanowią trzon wartości i moralności danej rodziny, ale też są przestrzenie, które dzisiaj uważane mogą być za staroświeckie. I to one właśnie są powodem najczęstszych zgrzytów w rodzinie.
Odpowiedzialność na wagę złota
Dorastanie to proces, żaden „trudny okres”. Takie etykietowanie go wpływa na negatywny obraz samego siebie przez nastolatka, ale też jest oceniające wobec niego. A przecież on robi to, co natura mu przygotowała – dorasta. Ten czas przypomina mi takie przeciąganie liny pomiędzy rodzicami, a dziećmi, gdzie miejsce chorągiewki zastępuje napis „wina”. Rodzicom i dzieciom praktycznie chodzi o to, by udowodnić w sytuacji problemowej, czyja to jest wina? Kto jest winny? I czasem mam wrażenie, że niektórzy rodzice wręcz nastawieni są na potknięcia swoich dzieci, by ich dosłownie złapać na błędzie. Zamiast skupiać się na udowadnianiu winy i wytykaniu błędów, warto energię przełożyć na przyjrzeniu się procesowi, który zachodzi w momencie sporów. Szukajmy sposobów dotarcia do naszych dzieci i zastanawiać się wspólnie z nimi, jak poprawić relacje i zmienić podejście na bardziej konstruktywne.
Zastanawialiście się kiedyś czym jest dla was odpowiedzialność? Z przeprowadzanych przez autora książki ankiet wyszło, że, rodzice najczęściej właśnie tę cechę uważali za kluczową. Chcielibyśmy, by nasze dzieci były odpowiedzialne. Jednak zapominamy o ich biologicznej odpowiedzialności, a przedkładamy nad nią odpowiedzialność charakterystyczną dla świata dorosłych. Już pięcioletnie dziecko bierze na siebie odpowiedzialność za potrzeby fizjologiczne. Wie, kiedy jest głodne i co by zjadło. Wie, kiedy jest śpiące i kiedy budzi się wypoczęte. Natomiast my dorośli, często przejmujemy ich odpowiedzialność sterując ich potrzebami. Wiemy, że będzie im zimno i zmuszamy, by założyło sweterek. Często przygotowujemy posiłek nie pytając o preferencję i zmuszamy do zjedzenia brukselki – bo zdrowa. Wiemy, kiedy chce mu się pić, spać i wiemy z kim powinno się przyjaźnić. Do dzisiaj nie jem marchewki z groszkiem, bo byłam do niej przymuszana. Zapewne każdy z was znajdzie przynajmniej jeden przykład z własnego dzieciństwa i nawet teraz budzi to w was niechęć. Trzeba naprawdę usiąść i się zastanowić, bo nie ma prostej i jednoznacznej odpowiedzi na to, o czym mogą nasze dzieci decydować same, a o czym nie. I jest to ogromnie istotne, byśmy przez swoją nadopiekuńczość i poczucie władzy nie podcięli im skrzydeł, ani też nie puścili na głębokie wody, w których mogą utonąć. Dostrzec wokół nas można dojrzałe osoby, które stale pytają swoich rodziców o radę, bo nie nauczone zostały samodecydować o sobie, albo osoby lękliwe lub ryzykujące, bo dano im swobodę podejmowania decyzji, na które nie były jeszcze gotowe.
Zauważyliście, że nastolatkowie mają tendencję do lekceważenia konsekwencji swoich zachowań? Często odbieramy to za arogancję i bunt. Natomiast współczesna nauka z zakresu neurobiologii wyjaśnia, że u większości osób w tym wieku część mózgu, dokładnie płat czołowy, odpowiedzialna za przewidywanie konsekwencji jest jeszcze nierozwinięta. Jest to fakt biologiczny, toteż nie interpretujecie zachowania swojego nastoletniego dziecka jako świadome działanie przeciwko nam.
Dobrze jest przyjąć, że mamy różne perspektywy i często to, co my widzimy, najnormalniej jest ukryte i niezrozumiałe przez naszego nastolatka. I nawet jeżeli żywi szczerą chęć zachowania się konsekwentnie, to pod wpływem innych działań i sytuacji, umyka mu to. I nie ma w tym żadnej złośliwości. Tak ma większość młodzieży.
Czy blog Ci się podoba, a treści są dla Ciebie wartościowe? Możesz dobrowolnie wesprzeć moją działalność!
Cieszcie się swoimi dziećmi
Jesper zauważa, że gdyby nas tak sfilmować w czasie rozmowy z nastolatkiem, to większość z nas zapadłaby się pod ziemię, widząc i słysząc w jaki sposób odnosimy się do naszego dziecka. Nasze słowa bywają jak kamienie rzucane w wodę, najpierw wpadają wzburzając taflę wody, a gdy opadną na dno i tafla się uspokoi, mamy wrażenie, że wszystko już jest dobrze, ale tak nie jest, bo kamenie leżą na dnie rzeki. Ona tam są, tak samo jak nasze słowa w sercach naszych dzieci. Zapominamy, że wychowanie odbywa się pomiędzy wierszami. I to co wpływa na nasze dzieci to ta szczególna atmosfera życzliwości i przestrzeni na popełnianie błędów i doświadczanie przez nich życia. Wiem, że w wielu z was może budzić się opór przed tym. Natomiast warto zamienić tą całą frustrację i poczucie bezsilności na radość z przyglądania się jak nasz nastolatek przechodzi swój etap przepoczwarzania się i staje się motylem. Uwierzcie mi, że na co dzień doświadczają wielu przykrości pomieszanych z radościami i głupkowatym zachowaniem. Ich nastrój przypomina karuzelę, raz na górze, raz na dole. Czasem jest im trudno wytrzymać samymi ze sobą i w takich momentach potrzebują mieć świadomość, że na tym świecie są dwie osoby, które naprawdę akceptują je takimi, jakimi są. Dlatego usiądźcie w spokoju w fotelu i cieszcie się z obecności waszych nastolatków. Obecnie na świecie umiera w wyniki samobójstw wielu z nich, którzy czuli się nieakceptowani przez rodziców i otoczenie. Wiele zagubionych dusz już więcej nie będzie miało okazji poczuć bliskości własnych rodziców. Wielu rodziców nie będzie miało okazji jeszcze chociażby raz przytulić swojego dziecka i powiedzieć mu, że jest dla nich najważniejsze. Nie przegapcie tej szansy. Cieszcie się z obecności swoich dzieci. Okres dojrzewania jest czasem zmierzenia się z rzeczywistością i układaniem się z nią. On też minie.
Podsumowanie
Zapraszam Was serdecznie to zgłębienia tej książki. Oprócz wspomnianych wyżej treści zawiera cenne rady dotyczące sposobów komunikowania się z nastolatkiem. Autor prowadzi także rozważania nad stawianiem granic i reakcją na łamanie reguł przez dzieci. Mogę śmiało napisać, że książką, która liczy zaledwie 203 strony jest kompendium wiedzy o naszych dorastających pociechach.
Gdzie mogę kupić książkę?
Moi Drodzy, jeżeli zainteresowałam was tą książką i chcielibyście ją zakupić, to byłoby mi miło, gdybyście skorzystali z mojego linku afiliacyjnego. Poniżej możecie sprawdzić, gdzie ją nabyć w korzystnej cenie. Korzystając z tej usługi wspieracie moją działalność i macie swój wkład w rozwój serii blogowej PoczytAnki. Motywujecie mnie także do zakupu kolejnych książek, z których przemyśleniami z przyjemnością się z wami podzielę. Mam nadzieję, że dzięki temu posłużą one także do waszego rozwoju. Z góry dziękuję.
Zainteresowany książką? Sprawdź, gdzie kupisz ją w korzystnej cenie. Kupując przez linki poniżej wspierasz rozwój bloga. Dziękuję!
Zapraszam również do obejrzenia krótkiego filmu podsumowującego temat i zachęcam do subskrypcji mojego kanału na Youtube.
Przeczytałeś już: