Często mówimy, że nasze dzieci są z epoki szumu, przez co są ciągle rozedrgane i trudno jest się z nimi porozumieć. Uskarżamy się ich mentalną nieobecnością, ponieważ siedzą w swoich pokojach i wzrok mają wbity w ekran telefonów. Przyjrzyjmy się temu czy to tylko dzieci?
Mieszanka z kortyzolu i dopaminy
Umawiamy się na spotkanie ze znajomymi i potrafimy godzinami spędzać czas na rozmowie z nimi. Jak miło jest mieć możliwość z kimś wymienić się swoimi przemyśleniami, odczuciami i czuć się przez kogoś zrozumiałym. Naturalną potrzebą każdego, dosłownie każdego z nas jest wypowiedzieć swoje myśli i uczucia, by ulżyć swoim rozterkom i trudnym doświadczeniom. Mimo, iż u każdego podczas stresu wydziela się oprócz kortyzolu (hormonu stresu), dopamina (hormon szczęścia), której zadaniem jest ochrona serca i potrzeba społecznej więzi, podzielenia się tym, co dla nas trudne. Kobiety znacznie częściej korzystają z dosłownego przegadania stresu, mężczyźni rzadziej to robią. Pamiętajcie jednak, że nie ma tu reguły. To co istotne w sytuacji naszego stresu, to przegadanie problemu z drugą osobą sprawia, że chronimy nasze zdrowie. Osoby, które potrafią dzielić się problemami, szybciej dochodzą do równowagi fizyczno-emocjonalnej. I zapewne was nie zaskoczę, że z dziećmi jest tak samo. Zatrzymywanie w sobie problemów powoduje ich gromadzenie i nawarstwianie, przez to na jakimś etapie życia dziecka dochodzi do wybuchu, który skieruje albo w nas, albo w siebie. Jeżeli jako rodzice nie wykażemy się uważnością i nie zatrzymamy się na czasem bardzo delikatne sygnały, że dziecko potrzebuje rozmowy z nami, możemy zatrzasnąć sobie przed nosem drzwi do wewnętrznego świata swojego dziecka. Jak więc otworzyć się na rozmowę z własnym dzieckiem?
Nie odkładaj rozmowy
Bycie dzieckiem to wdzięczny czas, ale też i bardzo trudny. Trudność leży na poziomie komunikacji i świadomym przyjęciu słów, emocji i przemyśleń dziecka. Przypomnijcie sobie, jak wasi rodzice podchodzili do rozmów z wami. Czy przyjmowali z życzliwością wasze przemyślenia i odczucia, czy też bagatelizowali je i najczęściej tłumaczyli je, że jesteście jeszcze za młodzi, nie wiecie czym jest problem, że to co czujecie, to nic takiego, że prawdziwe życie dopiero się wam zacznie. Hmm, masz takie komunikacyjne rodzynki w repertuarze? Przypomnijcie sobie, jak się wtedy czuliście. Zapewne zniechęcało was to do rozmowy z rodzicami. Drugim problemem na jaki być może się natknęliście to, odkładanie rozmów, bo nie ten moment, spieszyli się gdzieś lub robili coś pilnego.
Bycie rodzicem to ogromna odpowiedzialność za rozwój dziecka i nawet w momencie totalnego zmęczenia nie możemy sobie odpuścić, ponieważ nie da się rodzicielstwa odwiesić na wieszak. Pamiętajcie o jednym, gdy wasze dziecko podchodzi do was z jakimś stwierdzeniem lub pytaniem, to znaczy, że otwiera się na was i macie dosłownie sekundę na to, by podjąć decyzję: rozmawiam czy odpuszczam. Druga taka sama sytuacja się nie wydarzy. Macie jedyną szansę na to, by wejść do świata emocji swojego dziecka, bo właśnie was do niego zaprosiło. Jeżeli nie skorzystasz, to zatrzaśnie się na was. Być może znajdzie innego słuchacza, a wy później żalić się będziecie, że ono z wami nie chce rozmawiać. Chciało, ale to wy zdecydowaliście, że nie macie teraz czasu. I zaraz mi przedstawicie argument, że przecież jesteście w tym momencie zajęci! Tak, wiem, bo często także tak mam, gdy do mnie przychodzi lub dzwoni jedna z moich córek ze swoimi spostrzeżeniami. Jednak, gdyby w takim samym momencie zadzwoniła twoja przyjaciółka, przyjaciel z problemem, to jego także byście zbyli? Niestety stosujemy w tej kwestii podwójne normy. Zamiast wykorzystać ten czas dla uczenia swojego dziecka, że ono dla nas jest najważniejsze, dajemy mu sygnał, że jego problemy są nieważne i „mniejsze” w porównaniem do problemów „cioci Ewy”. Nie odkładajcie rozmowy, spóźnij się 10 minut tam, dokąd zmierzacie, postaw na dziecko.
Zadbaj o własną równowagę
Nie jest łatwo zostawić swoje problemy jak płaszcz w szatni i iść do pracy. Podobnie jest z powrotem do domu. Wnosimy do niego wszystkie problemy z dziś i wystarczy chwila nieuwagi, a rodzinie dostaje się rykoszetem za szefa, klienta, koleżankę z biura… Czujemy się czasem tak wymęczeni, że jedynie myśl o kanapie sprawia, że jeszcze mamy ochotę zebrać się w sobie. A tu nasze dziecko ma ogromną potrzebę podzielenia się swoimi problemami z przedszkola lub szkoły. I co tu zrobić? Nie ukrywam, że najgorszą rzeczą jaką moglibyśmy zrobić, to odprawić je z kwitkiem. To, co możemy zrobić będąc rodzicami dzieci w wieku przedszkolnym aż do wieku dojrzewania, to nauczyć się takiego zarządzania własną energią, by nie zabrakło nam jej zaraz po przyjściu do domu. Najczęściej nasze dzieci potrzebują przegadać swoje problemy zaraz po przyjściu, na tak zwane „na gorąco”. Potem zajmuje się swoimi sprawami, ogarnianiem pokoju, uczeniem się. Dlatego doradzam wam, by zaraz po wyjściu z pracy nie wypadać i w popłochu rzucać się w wir zakupów. Daj sobie 15 minut dla siebie. Możesz jeszcze zacząć w pracy. Skorzystaj z toalety, odśwież się, włącz ulubioną muzykę, wyjdź spacerkiem i przejdź się chwilę skwerkiem. Kup sobie lody, zatrzymaj się na kawę, popatrz w dal przez otwarte okno głęboko oddychając. Te 15 minut nikogo nie zbawią, natomiast wam dadzą moment wyciszenia, a to przełoży się na relację z domownikami. Sprawdź, co was wycisza i na chwilę zatrzymuje w tym codziennym pędzie.
Słuchaj, nie moralizuj!
Ten moment, gdy dziecko zaczyna z wami rozmawiać, opowiada o trudnych dla niego wydarzeniach może zamienić się w magiczną chwilę albo w totalną klapę. Tak trudno wyłączyć w nas rodzica i pozostać tylko w roli przyjacielskiego słuchacza. Gdy dziecko opowiada nam o trudnym dniu to:
- Zadbaj o jego emocje, daj mu znać, że go słuchasz, np. To musiało być dla ciebie trudny dzień, jak…, przykro mi. Dopytaj się, jak się czuło: Jest ci smutno? Jesteś zła?
- Zapytaj o pomysł na rozwiązanie: Jak zareagowałaś? Co chciałabyś zrobić? Jak można rozwiązać tę sytuację? Bardziej inspiruj do poszukiwania rozwiązania niż podawaj własne przykłady.
- Przytul i wysłuchaj.
- Wyłącz telewizor, schowaj telefon i skup uwagę na dziecku i cały czas miej w głowie, że rozmawiasz z człowiekiem, tylko mniejszych rozmiarów.
Daj mi znak
Na zakończenie chcę poruszyć jedną sprawę. Pamiętajcie, byście nie przeoczyli momentu, gdy wasze dziecko będzie potrzebowało waszej pomocy, a wy to przeoczycie. Szczególnie ważne to jest w czasie dojrzewania, gdy w głowie naszych pociech, aż roi się od problemów i bardzo często reaguję reaktywnie, co może skończyć się nawet targnięciem się na własne życie. Jeżeli jest jakiś moment w życiu naszego dziecka, to okres nastoletni gromadzi nad sobą największą chmurę trudnych wydarzeń, które dla nas mogą wydawać się błahe, ale dla nich są czasem sprawą pomiędzy życiem a śmiercią. Co wtedy? Przede wszystkim umówcie się na jakiś sygnał. Może to być emotka, albo stwierdzenie: „sprawa pilna jak gorące kakao”, wówczas bez względu na to, co robicie, należy odebrać telefon lub zadzwonić do dziecka. I uwaga! Nie umniejszaj temu, co usłyszysz. Wysłuchaj i bądź. To w zupełności wystarczy. Możesz także zaproponować pomoc, ale tylko wtedy, gdy wasze dziecko wyrazi na to zgodę. Bycie rodzicem nie jest łatwe. Jednocześnie to najważniejsza rola jaka przychodzi nam w życiu odegrać.
Zapraszam do obejrzenia krótkiego filmu podsumowującego temat i zachęcam do subskrypcji mojego kanału na Youtube.
Przeczytałeś już:
2 Komentarze